Co jakiś czas, czytając cudze publikacje, natrafiamy na artykuł, który wydaje się być „obiecujący”, to znaczy wnosić coś nowego do naszych rozważań. Okazuje się jednak, że nie ma go w naszej bibliotece (ani klasycznej, ani elektronicznej), a znajduje się za paywallem, czyli musimy go kupić, żeby przeczytać. Zwyczajowa cena (około 30$ za artykuł) lekko przeraża.
W pewnym sensie jest to naturalne (redakcja i wydanie muszą kosztować, podobnie jak utrzymanie czasopisma naukowego i dbanie o jego poziom). Z drugiej strony — zaczynamy żyć z obawą, że nasz problem dawno już został rozwiązany i recenzent (mający dostęp do tego artykułu) nam to wytknie. Szukamy więc gorączkowo artykułu w sieci.
Z „trzeciej strony”, gdybyśmy mogli mieć łatwy dostęp do każdego rodzaju informacji — zajmowalibyśmy się meritum spraw wymyślając nowe rzeczy.
Z podobnych rozterek rosyjskiej uczonej uczonej wykluł się pomysł stworzenia portalu (Sci-Hub), który będzie ułatwiał dostęp do artykułów naukowych wykorzystując różne (nie zawsze legalne) sposoby ich pozyskiwania.
A researcher in Russia has made more than 48 million journal articles – almost every single peer-reviewed paper every published – freely available online. And she’s now refusing to shut the site down, despite a court injunction and a lawsuit from Elsevier, one of the world’s biggest publishers.For those of you who aren’t already using it, the site in question is Sci-Hub, and it’s sort of like a Pirate Bay of the science world. It was established in 2011 by neuroscientist Alexandra Elbakyan, who was frustrated that she couldn’t afford to access the articles needed for her research, and it’s since gone viral, with hundreds of thousands of papers being downloaded daily. But at the end of last year, the site was ordered to be taken down by a New York district court – a ruling that Elbakyan has decided to fight, triggering a debate over who really owns science.