O praktycznych pożytkach z Internetu. I o wszelkich trudnościach…

Zastrzeżenie: wszystko, to oczywiście moja wina i wyciągnąłem z tego wnioski (o tym na końcu).

 

A było tak: Wybieraliśmy się do Drezna na kolejne spotkanie zatytułowane ,,Bochemian-Saxon-Silesian Mechanics Colloquim”.

Z odpowiednim wyprzedzeniem otrzymaliśmy program spotkania (email zawierający wyłącznie ogromniasty załącznik w PDFie gdzie napisane było wszystko: co, jak, gdzie i kiedy.

Gdy doszło do uzgadniania szczegółów (miejsce noclegu) – organizatorzy stanęli na wysokości zadania: zakwaterowali nas w całkiem sympatycznym i bardzo tanim hoteliku z bardzo dobrym dojazdem z autostrady.

Dodam jeszcze, że do kolejnego e-maila załączony był całkiem spory (tak ze cztery Mega) skan planu Drezna, gdzie sporą kropką zaznaczony był hotel.

Moim zadaniem było opracowanie ,,wsparcie logistycznego” – czyli wytyczenie tras. Do zadania zabrałem się dosyć energicznie gdyż Niemcy to cywilizowany kraj i popularne serwisy mapowe zawierają bardzo szczegółowe plany miejscowości. Ja skorzystałem z ViaMichelin. Trzeba tylko podać dokładny adres skąd jedziemy (hotel i czarna kropka) i dokąd jedziemy.

Tu zatrzymałem się na chwilę, a ponieważ nie chciało mi się szukać pierwszego mejla i czekać aż otworzy się Acrobat Reader (po upgrejdzie z wersji 4 do wersji 6 – czyli o 50% czas uruchamiania na moim laptopie zwiększył się dwukrotnie czyli o jakieś 100% – niezły zysk, prawda :-).

Obejrzałem więc dokładnie skan mapy i znalazłem drugą czarną kropkę!

Zrozumiałem, że jest to delikatna wskazówka organizatorów o miejscu naszego spotkania. I dalej już poszło dobrze.

Na miejscu okazało się, że wszystkie wskazówki serwisu mapowego się sprawdziły: bez problemów dojechaliśmy do hotelu, a później bardzo łatwo ,,od kropki do kropki”.

Gorzej z tą drugą kropką… Okazało się, że wskazuje ona na budynek – w sympatycznej dzielnicy obok ZOO, który od kilku lat czeka już na kupca.

A ponieważ Niemcy to cywilizowany kraj – zaczęliśmy szukać dostępu do Internetu. Dostęp radiowy znalazł się szybko, ale jeszcze szybciej się okazało, że nie jest on publiczny. A ponieważ kraj jest cywilizowany, jak wspominałem – udaliśmy się na najbliższą stację benzynową (,,tuż za rogiem”), spytaliśmy o Internet, a obsługa niedbałym ruchem ręki wskazała na terminal (dostęp płatny, ale…)

Nasz rewelacyjny system poczty elektronicznej (przypominam dostęp z konwencjonalnych programów pocztowych, ale też z przeglądarki WWW) sprawdził się i po chwili przeglądaliśmy pocztę. I tu porażka na całej linii: tak popularny format jak PDF nie mógł być (bo terminal nie był wyposażony w nic co by mogło PDFy czytać) odczytany…

No ale wszyscy żyjemy w krajach cywilizowanych: komórka, telefon (do Łukasza), szybkie ,,włamanie” na konto (tu pomińmy czyje 🙂 i SMS zwrotny z adresem spotkania.

Jakie z tego płyną wnioski (na początku było, że jakieś wnioski będą):

  1. Należy bardzo dokładnie czytać całą przychodzącą korespondencję nie unikając zagłębiania się w wielgachne załącznik. To wniosek dla wszystkich czytających.
  2. Jest też i wniosek dla wszystkich wysyłających pocztę: Jak najwięcej informacji umieszczajcie w ,,zwykłym formacie tekstowym”! Załączniki tylko wtedy gdy absolutnie niezbędne (ten skan mapa był bardzo na miejscu, tyle tylko, że zawierał pewne informacje — nazwijmy je ,,nadmiarowe”). A absolutnie niezbędne to takie, kiedy baaardzo nam zależy na zachowaniu formy graficznej.
  3. Ostatni wniosek jest też taki, że jesteśmy krajem bardzo zacofanym – u nas nie będzie tak łatwo z dostępem do Internetu ze zwykłej stacji benzynowej. Co gorsza można się też przekonać, że nie mamy też sensownych planów miast dostępnych on-line. Wystarczy znaleźć w serwisie mapowy jakieś nadgraniczne miasto (na przykład Zgorzelec i stopniowo zwiększać szczegółowość mapy. Bardzo szybko będzie widać różnice w liczbie szczegółów po ,,tej” i ,,tamtej” stronie.