No to zrobiłem klasówkę. Strony na których umieściłem materiały z wykładu cieszyły się od początku roku umiarkowanym powodzeniem, ale w godzinach (bardziej niż dniach) poprzedzających klasówkę wyraźnie zyskały na znaczeniu…
Pytania dałem dosyć proste, licząc, że chociaż proces oceny uda się przejść w spokojny sposób. W zasadzie każdy zestaw pytań był inny, ale… właściwie były jednakowe. Na następny raz musze jednak pomyśleć o lepszym potasowaniu kart z zadaniami, aby prawdopodobieństwo wystąpienia koło siebie podobnych zadań było mniejsze.
Zaczynam to przeglądać, i ciągle dochodzę d wniosku, że studentów nie rozumiem.
- To że uznali przedmiot za nieważny mogę jakoś ścierpieć. Jak się wydaje traktują tak praktycznie wszystko (czy bardzo dużo z tego co szkoła (uczelnie) im serwuje.
- Gorsze jest to, że nauczyli się już „wyłączać myślenie” (a może jeszcze nie nauczyli się go „włączać”?).
Najdziwniejsze jednak jest to, że traktują mnie jak jakiegoś ciężkiego idiotę, który przeglądając prace zupełnie nie myśli. I nie reaguje na dwie kartki z identyczną zawartością:- odpowiedź na pytanie pierwsze
- odpowiedź na pytanie drugie
- dalszy ciąg odpowiedzi na pytanie pierwsze
- Zawartość identyczna, „układ graficzny” stron identyczny. (Podaję numery albumów niech wiedzą jak tu dotrą: 1655xy i 1643vw).
- A kopiowanie wszystkiego (ze ściągi, od lokalnego „guru”, a może nawet używają już komórek do szukania informacji w Internecie) jak leci, bez zmiany słowa, bez przetrawienia powoduje, że spotkanie niepowtarzalnych bzdur traktuję jako przejaw indywidualizmu, żeby nie powiedzieć geniuszu. . .