Jakoś tak się porobiło, że różni urzędnicy (to jest jasne, że nie są w stanie ogarnąć czym zajmuje się Uczony) wymyśłili sobie proste w użyciu kryteria oceny naukowców: liczba publikacji czy, ostatnio, liczba cytowań oraz wynikający z niej magiczny wskaźnik — index h.
W ślad za tym pojawiły się czasopisma żerujące na ludziach którzy szybko chcą coś opublikować, ale i naukowcy organizują sobie życie tworząc spółdzielnie generujące cytowania. Warto zapoznać się z historią opisaną przez Emanuela Kulczyckiego na jego blogu Warsztat badacza.
No i ostatnia lekcja do wyciągnięcia: uważajcie na drapieżnych wydawców i kradzione czasopisma. W świecie komunikacji naukowej jest mnóstwo oszustów gotowych nas wykorzystać.
za Uważajcie na oszustów i kradzione czasopisma | Warsztat badacza – Emanuel Kulczycki.