Dostałem właśnie list informujący o powołaniu Wrocławskiej Inicjatywy Informatycznej (Wrocław Information Technology Initiative). Cele inicjatywy są szczytne:
- organizację wykładów popularyzatorskich z dziedziny informatyki i teleinformatyki
- program visiting professors, który pozwoli na włączenie światowych autorytetów z dziedziny informatyki i teleinformatyki w kształcenie kadr naukowych wrocławskiego środowiska akademickiego.
Jest też odnośna strona WWW.
Właściwie wszystko jest piękne. Ale ja będę narzekał.
Najśmieszniejsze jest to, że wizytujący nas profesor musi podpisać kontrakt z Politechniką Wrocławską (wszystkie dokumenty są tu). Nie muszę dodawać, że kontrakt jest po polsku, ale żeby zaproszony nie był zagubiony to miejsca które musi wypełnić są zakreślone na żółto!
Dodatkowo, po wygłoszeniu wykładów, musi przedstawić rachunek. Rachunek też jest (oczywiście) po polsku, bo o ile studentom to możemy, a nawet powinniśmy wykładać po angielsku, to do kwestury trzeba już z szacunkiem: po polsku.
Przecież można by przygotować jakąś magiczną aplikację informatyczną, gdzie gość widziałby wszystkie teksty po angielsku, wypełniał wskazane pola, a wszystko magicznie byłoby drukowane już w dwu językach: po polsku i po angielsku, gdzie należałoby złożyć podpis. (O podpisie elektronicznym boję się myśleć). Ta aplikacja mogłaby być w Wordzie, Excelu albo czymkolwiek co wyprodukował Microsoft (skoro nie stać nas na nic własnego).
Obejrzałem strony WITI dokładniej i stwierdziłem, że nie są one przeznaczone dla maniaków informatyki. Próżno szukać tam gadżetów pozwalających (pół)automatycznie dodać informacje o terminach wykładów do jakiegoś kalendarza elektronicznego czy innej zaawansowanej komórki.
Nie są też przygotowywane przez jakichś tytanów informatyki, choć — o dziwo — zastosowane rozwiązanie OpenSourcowe: strony napędza Drupal a nie jakiś CL.cośtam czy inny Unity albo „PHP Portal baj ktośtam”…
Na jednej ze stron zauważyłem też streszczenie jednego z przyszłych wykładów. Tu też miłe zaskoczenie: Autor wykładu korzysta z (La)TeX! I wzory — dzięki temu — są czytelne mimo że w postaci źródłowej. Szkoda, że opiekun strony nie potrudził się, żeby zainstalować dodatki do Drupala pozwalające takie LaTeXowe wzory konwertować automatycznie do bardziej przyjaznej postaci…
No, ale tak sobie myślę, że gdybyśmy byli bardziej zaawansowani informatycznie to nas zapraszali by na wykłady. A tak, to kilku cyklach takich imprez… Kto wie.