Archiwum kategorii: Nauka

Czy Politechnika Wrocławska prezentuje „jakiś” poziom?

Dostałem list (elektroniczny) od _zmieszanego studenta_ z takim właśnie pytaniem. Tym bardziej trudnym, że zadawanym w okresie kampanii wyborczej, która zakończy się wyborem nowego Rektora, Prorektorów i władz poszczególnych Wydziałów.
Ponieważ list jest niepodpisany, w zasadzie mógłbym go zignorować. Z drugiej strony mógłbym też udzielić jakiejś odpowiedzi. Wybrałem inną drogę, starając się głośno myśleć o tym jaka jest Politechnika Wrocławska.

Po pierwsze czy takie porównania mają sens? Widziałem gdzieś listę angielskich określeń związanych z edukacją (głównie wyższą). Wniosek z tej listy jest taki, że jeżeli jest coś bardzo podobne — będzie się inaczej nazywało (również w gronie krajów angielskojęzycznych), a jeżeli nazywa się tak samo — najprawdopodobniej znaczy coś innego. To pierwszy kłopot z takimi porównaniami: uczenie wyższe bardzo mocno zakorzenione są w lokalnej tradycji. Czasami zaczynającej się gdzieś w średniowieczu.

Po drugie, jest całkiem sporo rankingów, które uwzględniają Politechnikę Wrocławską. I nawet jeżeli nie jesteśmy na ich czele — mimo wszystko poddajemy się zastosowanej metodyce porównań. A to już nieźle: analizując wyniki możemy podejmować decyzje co usprawnić (żeby być lepiej ocenianym).

Po trzecie, Politechnika Wrocławska jest jedną z najlepszych uczelni polskich. Potwierdzają to zarówno nasze krajowe rankingi jak i rankingi zagraniczne. (Jeżeli uwzględnić ich wyniki do oceny do oceny uczelni krajowych — utrzymujemy się w polskiej czołówce.) Są od nas polskie uczelnie lepsze, ale nie dzieli nas od nich przepaść (taka jak dzieli nas od najlepszych uczelni zagranicznych). Generalnie wszystkie polskie uczelnie mają podobny problem. Może w mniejszym stopniu dotyczy to Uniwersytetów Jagiellońskiego i Warszawskiego, ale uczelnie techniczne borykają się ze słabą rozpoznawalnością na świecie.

Osobną sprawą jest szukanie przyczyn takiego stanu rzeczy. Jest ich zapewne bardzo wiele i nie bez znaczenia jest to, że do „wolnego świata” należymy ledwie 25 lat. Nie byłbym jednak sobą gdybym nie przytoczył łatwo dostępnych statystyk.

ETHZ
Bardzo dobra uczelnia techniczna. Znana na całym świecie, na czele wielu rankingów. Roczny budżet — 1,7 miliarda Franków Szwajcarskich, 19200 studentów (w tym 4000 na studiach doktoranckich), kadra: 5800 naukowców i 475 profesorów oraz 2500 pracowników administracyjnych i IT.
105526 zarejestrowanych publikacji
21667 autorow
1132 patentów
6604 publikacji w 2015 roku

Uniwersytet Techniczny w Dreźnie.
Od bardzo wielu lat uczelnia partnerska Politechniki Wrocławskiej. Budżet – 242 mln €, 36000 studentów, kadra: 4300 pracowników finansowanych ze środków federalnych/landu, 3400 pracowników finansowanych z innych środków. Najbardziej chyba „podobna” do nas (bo wywodząca się z podobnego systemu). Inna rzecz, że w Dreźnie nie ma „uniwersytetu klasycznego”.
43696 zarejestrowanych publikacji
12142 autorów
556 patentów
3409 publikacji w 2015 roku.

Karlsruher Institut für Technologie (KIT)
Roczny budżet: 847,4 mln € (478,2 środki federalne i landu), 24778 studentów, kadra 9491 (naukowcy: 5680, administracja: 3456, profesura 355).
73068 publikacji
1596 patentów
4114 publikacji w roku 2015

Z tą jednostką to jest ciekawa sprawa: KIT powstał z połączenia bardzo dobrego uniwersytetu technicznego z bardzo dobrym instytutem badawczym. Proces łączenia ciągle jeszcze trwa, stąd trudno wydobywać pewne informacje. Ale więcej publikacji powstawało w części uniwersyteckiej, a więcej patentów — w badawczej.

Politechnika Wrocławska
Budżet — 662 mln zł, 34104 studentów, kadra 4397 (2031 naukowi, w tym 185 profesorów, 2366 administracja i obsługa).
21788 publikacji
5463 autorów
43 patenty
1410 publikacji w 2015 roku.

Przytoczone wskaźniki potwierdzają początkową tezę: trudno jest nam się porównywać z innymi, dobrymi uczelniami światowymi. Z drugiej strony, wszystko co osiągamy, osiągamy zużywając znacznie mniej zasobów.

Pieniądze przypadające na studenta:
PWr 19,400 zł
TU Drezno 6700 € (29,300 zł)
KIT 34,200 € (149,600 zł)
ETHZ 88,540 CHF (352,040 zł0

Pieniądze na „wyprodukowanie” jednej publikacji:
PWr 441,100 zł
TU Drezno 71,000 € (310,650 zł)
KIT 206000 € (901,000)
ETHZ 257400 CHF (1,023,400 zł)

(Oczywiście wszystkie powyższe przeliczenia należy traktować z przymrużeniem oka, ale pokazują one skalę problemu.)

To co warto jeszcze dodać, to fakt, że publiczne wydatki na szkolnictwo wyższe w Polsce to około 19 mld złotych czyli około 4,8 mld CHF (na wszystkie uczelnie wyższe). Całe szkolnictwo wyższe w Polsce dostaje z budżetu niecałe trzy razy (2,8x) więcej niż do dyspozycji ma jedna uczelnia w Szwajcarii!

We Wrocławiu jest około 100,000 studentów obsługiwanych przez jakieś 15 tysięcy pracowników (nauczycieli i administracji), a w Zurychu (dwie uczelnie ETHZ i Uniwersytet) — około 44 tys. studentów ma do dyspozycji około 11 tys pracowników (nauczycieli i administracji).

(Ilustracja By GP – Praca własna, GFDL)

Osiem polskich uczelni w międzynarodowym rankingu cytowań | Aktualności o polskiej nauce, badaniach, wydarzeniach, polskich uczelniach i instytutach badawczych

Bardzo dziwny ranking. Bo to już nie wystarczą ani publikacje ani cytowania. Potrzebne są jeszcze indywidualne konta w serwisie Google Scholar.
Z drugiej strony zarządza tym Webometrics, o którym nie mam najlepszego zdania od czasu, gdy nie mogąc dla wyliczyć jakiegoś parametru dla wielu uczelni — ustawił go na zero (ale uczelniom, dla których mógł go wyliczyć pozostawił bez zmian).

Politechnika Wrocławska znalazła się w tym rankingu na 1038 miejscu. W rankingu nie występuje AGH co jest raczej dziwne.

Osiem polskich uczelni znalazło się w rankingu najlepszych uniwersytetów na świecie – według liczby cytowań prac naukowych zarejestrowanych na indywidualnych profilach Google Scholar. Najlepszy spośród polskich uczelni – Uniwersytet Warszawski, uplasował się na 562. pozycji. Wygrał amerykański Harvard University.

Źródło: Osiem polskich uczelni w międzynarodowym rankingu cytowań | Aktualności o polskiej nauce, badaniach, wydarzeniach, polskich uczelniach i instytutach badawczych

Sprawdź, czy przysługuje ci wynagrodzenie za swoją publikację naukową | Warsztat badacza – Emanuel Kulczycki

Prawo autorskie oprócz wielu obostrzeń w wykorzystywaniu dzieł cudzych zawiera szereg mechanizmów z generowaniem dochodów dla autorów. Jednym ze źródeł tych dochodów jest tak zwana opłata reprograficzna. Ale nie jest to jedyne źródło. I autorom przysługuje jakiś udział w zbieranych w ten sposób środków. Emanuel Kulczycki spróbował i otrzymał wynagrodzenie za pracę umieszczoną w czasopiśmie o otwartym dostępie…

Zawsze jest idealny moment, aby upewnić się, czy należy nam się wynagrodzenie w ramach repartycji indywidualnej. W Polsce funkcjonuje Stowarzyszenie KOPIPOL, które – upraszczając – jest tym dla autorów publikacji naukowych, czym ZAIKS dla muzyków. Stowarzyszenie KOPIPOL zarządza systemem repartycji indywidualnej, czyli dzieli środki między uprawionych autorów publikacji naukowych i technicznych. Owa repartycja, czyli wynagrodzenie, pochodzi od producentów i importerów urządzeń kopiujących (w skrócie: punktów ksero). To, komu należy się wynagrodzenie (nawet kilka– kilkanaście tysięcy złotych), wynika z badań statystycznych przygotowanych dla KOPIPOL-​u przez CEM Instytut Badań Rynku i Opinii Publicznej w Krakowie. Co ważne, wystarczy sam fakt opublikowania przez nas utworu – nigdzie nie musimy i nie musieliśmy się zapisywać. Zatem jeśli opublikowaliście tekst, artykuł, książkę, tłumaczenie w jednym z tych […]

Źródło: Sprawdź, czy przysługuje ci wynagrodzenie za swoją publikację naukową | Warsztat badacza – Emanuel Kulczycki

A scientific paper with 5000 authors is absurd, but does science need “papers” at all? | In the Dark

Dzisiejsza nauka pełna jest absurdów. Wszyscy muszą gonić za indeksami Hirsha, cytowaniami i liczbą publikacji co, w efekcie, prowadzi do idiotyzmów.

Nature News has reported on what appears to be the paper with the longest author list on record. This article has so many authors – 5,154 altogether – that 24 pages (out of a total of 33 in the paper) are devoted just to listing them, and only 9 to the actual science. Not, surprisingly the field concerned is experimental particle physics and the paper emanates from the Large Hadron Collider; it involves combining data from the CMS and ATLAS detectors to estimate the mass of the Higgs Boson. In my own fields of astronomy and cosmology, large consortia such as the Planck collaboration are becoming the exception rather than the rule for observational work. Large ollaborations  have achieved great things not only in physics and astronomy but also in other fields. A for  paper in genomics with over a thousand authors has recently been published and the trend for ever-increasing size of collaboration seems set to continue.

via A scientific paper with 5000 authors is absurd, but does science need “papers” at all? | In the Dark.

Uważajcie na oszustów i kradzione czasopisma | Warsztat badacza – Emanuel Kulczycki

Jakoś tak się porobiło, że różni urzędnicy (to jest jasne, że nie są w stanie ogarnąć czym zajmuje się Uczony) wymyśłili sobie proste w użyciu kryteria oceny naukowców: liczba publikacji czy, ostatnio, liczba cytowań oraz wynikający z niej magiczny wskaźnik — index h.

W ślad za tym pojawiły się czasopisma żerujące na ludziach którzy szybko chcą coś opublikować, ale i naukowcy organizują sobie życie tworząc spółdzielnie generujące cytowania. Warto zapoznać się z historią opisaną przez Emanuela Kulczyckiego na jego blogu Warsztat badacza.

No i ostatnia lekcja do wyciągnięcia: uważajcie na drapieżnych wydawców i kradzione czasopisma. W świecie komunikacji naukowej jest mnóstwo oszustów gotowych nas wykorzystać.

za Uważajcie na oszustów i kradzione czasopisma | Warsztat badacza – Emanuel Kulczycki.

Oferta wydania Pana pracy dyplomowej

Otrzymałem właśnie list o temacie jak w tytule:

Szanowny Panie,

kontaktuję się z Panem w imieniu Wydawnictwa Xxxxxx Yyyy. Jesteśmy częścią międzynarodowej grupy wydawniczej, która za cel stawia sobie promocję dorobku studentów i młodych naukowców wśród szerokiego kręgu czytelników. Poszukujemy autorów ciekawych prac naukowych, którzy są zainteresowani wydaniem własnej książki.

Podczas przeszukiwania strony internetowej Politechnika Wrocławska, znalazłam Pana pracę, pt.: „Aaaaaa bbbbbbb cccccc ddddd eee fffff ggggg hhhh iiiii”. Sądzimy, że ten tytuł ma szansę na zaistnienie na rynku publikacji akademickich i jesteśmy zainteresowani wydaniem Pana pracy w formie tradycyjnej książki. Publikacja jest dla autora bezpłatna, a nasz zysk opiera się na prowizji od sprzedaży książki.

Jeżeli jest Pan zainteresowany moją ofertą, proszę o odpowiedź, ewentualnie podanie aktualnego adresu e-mail, na który mogłabym przesłać dokładne informacje o naszych usługach.

Pozostaję do dyspozycji w przypadku dodatkowych pytań i czekam na odpowiedź z Pana strony.

Tttttt Ccccccccc
Acquisition Editor

No i teraz zastanawiam się co z tym fantem powinienem zrobić:

  1. Ja?
  2. Politechnika Wrocławska?
  3. Oficyna Wydawnicza Politechniki Wrocławskiej?

Ze mną nie ma problemu: po pierwsze nie jestem młodym naukowcem. Po drugie nie mam już szans na żadną pracę dyplomową. Po trzecie, tytuł wskazany w liście był jakoś bardzo podobny do tematyki, którą zajmował się istotnie jeden z moich dyplomantów, a później nasz doktorant. Ale takiej pracy na stronach Politechniki znaleźć nie potrafię.

Co ma zrobić Politechnika Wrocławska — nie wiem. Istotnie, zgodnie z ustawą zachowuje ona prawo pierwszeństwa do publikacji prac dyplomowych swoich studentów, prosząc ich jedynie o podpisanie oświadczenia o wyrażeniu zgody na udostępnienie pracy dyplomowej. (Przy czym brak zgody należy  uzasadnić.) Trudno dotrzeć do jakichś informacji na temat liczby publikowanych prac dyplomowych. Nie wiadomo też, co znaczy udostępnienie pracy dyplomowej.

Oficyna Wydawnicza? Nie potrafię powiedzieć czy powinna zajmować się wydawaniem prac studenckich. Ale czemu nie? Cytowane wydawnictwo oferuje swoje książki na rynku w cenach 40-70 € (tak Euro!). Nie wspomina nigdzie jaki mógłby być udział w tej kwocie Autora (zapewne niewielki) ale i tak łudzi go jakąś możliwością zysków. (5 € z każdej sprzedanej pracy? Sprzedaż 10 sztuk? 200 złotych, to nie jest specjalnie wiele, ale więcej niż nic i nie trzeba nic robić! A praca już napisana… I pozostaje chwała.)

A może powinniśmy coś z tym zrobić? To znaczy już na samym początku tak formułować temat, żeby dawał on szansę na powstanie czegoś wartościowego? Może powinniśmy wyłapywać studenta wcześniej niż 10 tygodni przed końcem studiów, tylko jakiś rok wcześniej i tak szukać tematu, żeby mógł coś ciekawego zrobić i napisać. Poddać pracę porządnej recenzji (jej początkiem może być egzamin dyplomowy), a później prawdziwej redakcji i korekcie. I wydać. (Wspominane wydawnictwo ani korektą ani redakcją techniczną się nie zajmuje, ocenia jedynie w jakimś nieokreślonym procesie wewnętrznym czy praca nadaje się do redakcji.) Może niekoniecznie wydawać pracę inżynierską, ale jakąś zbiorczą książkę sumującą wszystko co powstało podczas pisania pracy inżynierskiej i magisterskiej?

A może też wszystko zostawić tak jak jest.