Szablon: obrazek nagłówka

Szablon stron pozwala na zadeklarowanie i umieszczenie na nich obrazka nagłówka. Wszystkie strony Politechniki Wrocławskiej taki nagłówek obrazkowy posiadają. Zazwyczaj jest on wzbogacony o dodatkowe tło.

Na stronach katedry również jest taki nagłówek. Jego zawartość w przypadku katedry wydala mi się zupełnie oczywista. Pozwoliłem sobie ideę tę przenieść i dalej. Strony poszczególnych osób mogą mieć nagłówek następujący:

Nagłówek osoby
Nagłówek

W przypadku zespołu — ideę rozszerzyłem:

Nagłówek dla grupy
Dwulinijkowy nagłówek dla grupy

Podpis jest dwulinijkowy.

Do tworzenia obrazków nagłówka wykorzystywana jest specjalna aplikacja. Jest to proces zautomatyzowany. Tworzone są wersja polska i angielska nagłówków. Na razie nie ma pomysłu jakie powinno być tło, ale zawsze można je dodać.

Dodanie obrazka do nagłówka jest bardzo proste. W kokpicie wybieramy Wygląd, a następnie Personalizacja.

Wygląd: personalizacjaPóźniej wskazujemy Obrazek w nagłówku i Dodaj nowy obrazek. Obrazki nagłówkowe generowane przeze mnie mają właściwe rozmiary 1260×240 piksel i są tak skonstruowane, że podczas przełączania stron (języków) logo Politechniki Wrocławskiej nie zmienia miejsca. Ustawienia zapisujemy i gotowe.

nagl
Wstawienie nagłówka

Wygląd strony czyli szablon: kolory

Nasz szablon jest bardzo prosty. Osobiście uważam to za zaletę. Z drugiej strony nie wiemy co niesie przyszłość: jak będą wyglądały „nowe” strony Politechniki Wrocławskiej. Wówczas będziemy zastanawiali się co zrobić:

  • rezygnować z naszych rozwiązań i zdać się na zaproponowane?
  • dostsować wygląd naszych stron do stron Poltechniki modyfikując szablon?

Na dziś łatwo można zmienić kolory. Szablon przewiduje modyfikację dwu kolorów. Jeden z nich nazywa się Accent color — jest zielony, drugi Contrast color — jest czarny.

Zalecenia (twórców szablonu) są takie, że najlepiej jako contrast sprawdza się kolor szary (lub zbliżony do szarego). Natomiast jako accent najlepiej użyć jakiegoś nasyconego koloru niezbyt ciemnego ani niezbyt jasnego…

Ja, na swoich stronach, wybrałem standardowe kolory logotypu Politechniki Wrocławskiej. Wygląda nieźle.

Żeby zmienić kolory trzeba wejść w tryb administratora swoich stron i na kokpicie wybrać opcję Wygląd, a następnie Personalizacja.

Później wybieramy Kolory i albo za pomocą suwaczków albo wpisując wartości kolorów wybieramy co chcemy. Wynik zmian widzimy na bieżąco po prawej stronie…

Dla kogo strony?

1.3. Jakie informacje mogą być interesujące dla innych?

Jest to dosyć podstawowe pytanie, na które trudno odpowiedzieć.

Najpierw musimy zdefiniować (albo opisać) podstawowych odbiorców informacji. Będą to:

  1. Studenci.
  2. Inni pracownicy Katedry (lub zewnętrzni współpracownicy).
  3. Inni pracownicy Uczelni.
  4. Inni naukowcy.

Każda z tych grup oczekuje innych informacji.

  1. Studenci będą zaglądali gdy na stronach będą pojawiały się informacje ważne z ich punktu widzenia. Na przykład:
    • przykładowe zadania,
    • rozwiązania i komentarze do przykładowych zadań,
    • komunikaty ważne z ich punktu widzenia: wyniki kolokwiów, terminy kolokwiów inne ważne komunikaty.
  2. Inni pracownicy katedry… Trudno powiedzieć, czym mogą być zainteresowani. Nie jest wykluczone, że gdy zaczniemy umieszczać u nas jakieś informacje merytoryczne (informacje o konferencjach, ważnych wydarzeniach naukowych, komentarze i przemyślenia na temat aktualny prac) — zechcą zajrzeć. Być może nawet skłonni będą podejmować dyskusję.
  3. Inni pracownicy uczelni najprawdopodobniej trafią na nasze strony wyłącznie przez przypadek — tylko wtedy, gdy strona pojawi się w wynikach wyszukiwania.
  4. Podobnie będzie z „resztą świata” — trafią na nasze strony wyłącznie jeżeli wyszukiwarka podpowie nasze adresy.

I ten ostatni problem wymaga dyskusji.

 

On Google’s Right to Know vs. Europe’s Right to Be Forgotten | New Republic

Complaining about the recent decision of the European Court of Justice on the so-called “right to be forgotten,” ’s Eric Schmidt has invoked an intriguing legal defense to justify his company’s aggressive business practices: the right to know. The court wants Google to allow users to indicate those search results for their names that are “inadequate, irrelevant or no longer relevant” so that they can be removed from the search index. Arguing that the issue involves “a collision between the right to be forgotten and the right to know,” Schmidt wants us to believe that the court made an error while the nerdy wunderkinds at Google got the balance right on their first try.

 

Curated from www.newrepublic.com

W najbliższych latach na naszych oczach będzie toczyła się walka o nowy światowy porządek: czyją własnością są nasze indywidualne „wzorce zachowań”? Czy firmy, które nam dają „darmową pocztę elektroniczną’, ‚darmowe serwisy społecznościowe” czy inną chmurę mogą wykorzystywać zyskane o nas informacje do tworzenia swoich biznesów: firma ubezpieczeniowa oferująca nam ubezpieczenie na  najkorzystniejszych dla ubezpieczyciela warunkach?

Strony WWW katedry

1. Wstęp

Rozpoczynamy „zabawę” z nowym serwisem katedralnym. Poniżej w kolejnych rozdziałach opiszę jego strukturę, oraz sposób jej realizacji w systemie .

1.1. Czemu WordPress?

Paru słów komentarza wymaga zastosowanie systemu WordPress. Postaram się przedstawić to dosyć krótko:

  1. Jest to najpopularniejszy dziś system do prowadzania blogów. No dobrze: jeden z najbardziej popularnych. Oznacz to, że jest na tyle prosty, że „zwykli ludzie” stosunkowo łatwo mogą nauczyć się korzystania z niego.
  2. W odróżnieniu od konkurentów (to znaczy innych systemów blogowych) oprogramowanie jest darmowe i dostępne wraz ze źródłami, co pozwala stworzyć taki system na własnym serwerze.
  3. Uczelnia jeszcze się nie zdecydowała jakie oprogramowanie zastosować do obsługi swoich systemów informacyjnych. Jak już się zdecyduje — zastanowimy się co należy robić.

1.2. Czemu „blog”?

Osobna sprawa to czemu blog? Przecież blog to coś do „zabawy”! Warto rozpocząć od zapoznania się z definicją słowa blog (na przykład w Wikipedii).

I tu tłumaczenie musi być nieco dłuższe. Oczywiście, strony poważnej instytucji naukowej nie powinny mieć charakteru rozrywkowego lub gawędziarskiego. Natomiast, żeby strony były odwiedzane — muszą być „żywe” (w tym sensie, że ciągle pojawiają się tam jakieś nowe treści). Tym bardziej, że chcemy być zauważeni w świecie i cytowani na różne sposoby:

  • inni zechcą „linkować” nasze strony,
  • inni zechcą cytować nasze prace (a własna strona jest najlepszą metodą zareklamowania własnej pracy).

Z drugiej strony system WordPress pozwala na tworzenie struktury statycznej (wolno zmiennej w czasie, właściwej dla stron instytucji). Chciałbym, żebyśmy twórczo połączyli obie te możliwości.

W końcu popatrzmy na stronę naszego Wydziału: jest tam dział aktualności, gdzie ciągle pojawiają się lakoniczne, bo lakoniczne — ale jednak informacje. Jest też całą struktura stron statycznych. To czego brakuje na stronach Wydziału (czy ogólniej, innych wydziałów Politechniki Wrocławskiej) to informacji innej niż informacje administracyjne.

Nie mylmy wersji elektronicznej z otwartym dostępem – czyli łatwość wydawania publicznych pieniędzy | Warsztat badacza – Emanuel Kulczycki

Otwarty dostęp do publikacji naukowych jest jednym z przewodnich tematów mojej działalności: zarówno naukowej (staram się analizować to zjawisko z perspektywy kulturalistycznej) jak i warsztatowo-​szkoleniowej. Jestem po prostu przekonany, że idea otwartego dostępu do publikacji naukowych jest kluczowym fundamentem samej nauki. Nie zgadzam się, że jest to nowy wymysł, który pojawił się wraz „z pojawieniem się Internetu”. Jestem przekonany, że otwieranie nauki jest powrotem do jej wcześniejszego stanu: czyli – na ile to możliwe – swobodnego obiegu myśli.

 

 

Curated from ekulczycki.pl

Bardzo interesujący rozważania na blogu Emanuela Kulczyckiego na temat otwartego dostępu do publikacji naukowych. Warto przeczytać i przemyśleć.

Książki elektroniczne inaczej

Pisałem już o książkach elektronicznych. Teraz będzie raz jeszcze tylko inaczej…

Całkiem przypadkiem powróciłem po latach do bardo dziwacznej (na pierwszy rzut oka) składnicy materiałów dydaktycznych (i naukowych?). Strona nazywa się Connexions i zawiera całkiem sporą ilość materiału dydaktycznego podzielonego na niewielkie moduły.

Każdy (kto ma dostęp do Internetu) może z tych modułów stworzyć swój własny podręcznik (textbook). A w miarę potrzeby również dodawać opracowaną przez siebie zawartość.

Wszystkie materiały udostępniane są na licencji Creative Commons co pozwala na „dosyć dowolne” wykorzystywanie zawartości przez innych zainteresowanych.

Program prowadzony jest przez Rice University już od 1999 roku i dorobił się około 16 tysięcy modułów z różnych dosyć i rozstrzelonych dziedzin. Gdy po raz pierwszy umieszczałem informację o tej serwisie na naszej stronie tych modułów było 1600.

Jest to kolejna po Open Courseware inicjatywa udostępniania materiałów dydaktycznych. Jest tego coraz więcej w sieci i jest to niejako postępowanie wbrew aktualnym tendencjom pobierania opłat za wszystko. Tą drogą idą, na przykład, najwięksi dostawcy informacji czy wydawcy książek.

Nie wysilając się zbytnio znalazłem kolejną taką inicjatywę OER Commons będącą nie tyle składnicą ile katalogiem wolnych zasobów edukacyjnych.

Jakże śmieszne, w tym kontekście, są nasze wewnętrzne spory na temat łączenia lub nie uniwersytetów…

Dziwne listy elektroniczne

Niedawno mieliśmy przejściowe kłopoty z pocztą elektroniczną. Na całe szczęście sytuacja się unormowała.

W najbliższym czasie rozpocznie się „wymiana” oprogramowania antywirusowego (Politechnika zakupiła nowe oprogramowanie).

Może się zdarzyć, że dostaniecie Państwo bardzo dziwny list elektroniczny ( tym dalej) proszący o podanie swoich danych (logim, hasło, numer telefonu,…)

Nie róbcie tego!

Dostałem właśnie list, który (trochę) wygląda jak list od administratora poczty elektronicznej Uniwersytetu Wrocławskiego.

Temat listu jest po angielsku: Upgrade Your UNI.WROC E-Mail.

Treść listu jest po polsku, choć — jako to widać — została przetłumaczona automatycznie z angielskiego na polski i wygląda jakoś tak:

Szanowni Państwo konta użytkownika,

Twoje konto e-mail musi być uaktualniony do nowej F-Secure
R-anti-virus/anti-spam HTK4S 2009 wersja.

Wszystko co musisz zrobić, to odpowiedzieć kliknąć i
wypełnić kolumny poniżej, a następnie kliknij przycisk
Wyślij; z internetowego Team będzie rozszerzyć swoje konto.
Niezastosowanie się do tego, twoje konto zostanie czasowo zawieszony
z naszych usług.

ID użytkownika:
Hasło:
Numer telefonu:

Dziękuję za współpracę!

uni.wroc.pl Web-administrator
www.uni.wroc.pl

Nikt rozsądny na taki list nie odpowiada i śmieje się z wybornego konceptu.

Kilka tygodni temu dostałem podobny list, ale dotyczący poczty Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Kontaktowałem się w tej sprawie z administratorami poczty AGH i uzyskałem informację, że, niestety, zdarza się (nadzwyczaj często), że pracownicy odpowiadają na takie listy podając rzeczywiste dane.

Poczta (elektroniczna), poczta i po poczcie…

Internet na świecie rozwijał się w sposób absolutnie nieuporządkowany i zupełnie zdecentralizowany.

Z różnych względów nie dane nam było brać w tym procesie (do roku 1990) udziału. Po włączeniu Polski do światowej sieci, bardzo podobne procesy jak na świecie mogliśmy obserwować i u nas.

Podobnie było z siecią komputerową Politechniki Wrocławskiej — rozwijała się ona w sposób absolutnie zdecentralizowany. Byliśmy jednym z pierwszych instytutów podłączonych do Internetu. Pierwotnie do przesyłania danych wykorzystywaliśmy modem zapewniający szybkość 2400 bitów na sekundę. Wszystko to zawdzięczamy prof. Kasprzakowi, który chciał utrzymywać kontakt elektroniczny ze swoimi kolegami za oceanem i mobilizował nas do działania. Zrealizowaliśmy odpowiednie połączenie i byliśmy jednymi z pierwszych (po Centrum Obliczeniowym, Wydziale Elektroniki, Wydziale Chemii, i Wydziale Informatyki Uniwersytetu Wrocławskiego; choć ten ostatni zadeklarował chęć wcześniej niż my, ale podłączył się później).

Od tej chwili wszystko co działo się w Internecie odbywało się na naszych oczach i braliśmy w tym aktywny udział (na przykład nasz instytutowy serwer WWW został uruchomiony przed rokiem 1994 — ze wstydem przyznaję, że już nie pamiętam kiedy to było, ale jak sprawdzałem to kiedyś, najstarsze pliki pochodziły z roku 1994, serwer powstał na pewno znacznie wcześniej).

Swojego czasu (dzięki płytom CD z oprogramowaniem public domain, które udało się zdobyć) byliśmy istotnym i cenionym dostawcą zawartości — obciążone łącza ze Stanami Zjednoczonymi były „wolniejsze” niż nasze 2400 bitów na sekundę.

Pierwszy serwer WWW uruchomiono w CERN w roku 1991, szacuje się, że w roku 1993 działało 50 serwerów WWW na świecie.

Dopiero w roku 2003 Politechnika Wrocławska zdecydowała się na ujednolicenie systemu poczty elektronicznej. Uważałem zawsze, że jest to bardzo dobre rozwiązanie. Z drugiej strony centralizacja usług poczty elektronicznej zdejmuje z różnego rodzaju „samozwańczych administratorów” obowiązki zajmowania się takim systemem (i związane z tym obowiązki dokształcania się i utrzymywania kompetencji na odpowiednim poziomie). Nie chcąc tracić kontaktu z technologią — zaproponowałem własne rozwiązania (za co dziś przepraszam).

W sześć lat po podjęciu decyzji o stworzeniu jednolitego systemu poczty elektronicznej, Władze Uczelni zdecydowały, żeby ostatecznie zlikwidować ostatnie nie objęte centralną kontrolą i zarządzaniem serwery pocztowe. Jest to, być może, decyzja słuszna (i dla mnie osobiście bardzo wygodna: zwalnia mnie z obowiązków nadążania za rozwojem technologii internetowych).

Podobnie jest z serwisami WWW. Nasz na pewno nie jest doskonały, ale — z przykrością to przyznaję — nie starcza mi czasu żeby rozwijać go nieustannie i dostarczać ciągle nowych informacji. Zapewne Politechnika Wrocławska kiedyś dojrzeje do tego żeby ujednolicić wygląd swoich stron WWW i być może zakupi odpowiednie oprogramowanie (albo zleci komuś jego wykonanie), a ja zostanę zwolniony nie tylko z obowiązku utrzymywania tego w ruchu, ale także dbania o jakieś aktualne informacje pojawiające się na stronie głównej.

Oczywiście można na to wszystko patrzeć i z innej strony — każda centralizacja zabijająca lokalne inicjatywy jest szkodliwa… Zawsze można jednak powiedzieć, że korzyści wynikające z centralizacji przeważają (i, prawdę mówiąc w takim świecie przeżyłem większość swojego życia, więc to rozumiem).

Przepraszam wszystkich za niedogodności, ale nie mam sił walczyć o drobiazgi: jest całkiem sporo innych rzeczy, którymi trzeba i warto się zająć.

Psy szczekają karawana idzie dalej?

W ostatnich dniach na stronie głównej Politechniki Wrocławskiej pojawiła się cała seria sprostowań, polemik i oświadczeń. Oczywiście, bardzo dobrze, że potrafimy reagować na wszystkie te fakty (prasowe) które są nieprawdziwe, tendencyjne lub wynikają z barku (lub złego) poinformowania piszących.

Czasami jednak zastanawiam się czy w tych zmaganiach mamy jakąkolwiek szansę? Znacznie łatwiej posługiwać się półprawdami, przypuszczeniami, niezweryfikowanymi pogłoskami. Na tej zasadzie działa całkiem sporo „środków masowego przekazu”, blogów (i anonimowych komentarzy pod nimi) czy wreszcie forów internetowych. Nie da się skutecznie zareagować na każdy taki głos.

Z drugiej strony, podstawowa zasada marketingowa mówi: nie ważna jak mówią — dobrze czy źle — ważne żeby mówili.

Skoro mówią źle — to znaczy że im przeszkadzamy: możemy usunąć się (i wówczas będziemy mieli spokój), albo robić swoje. Skoro już mamy negatywne publicity, powinniśmy zadbać o pozytywy. I znowu, nie sądzę, że da się zmusić świat by mówił o nas dobrze. Można powoli faktami do tego go przekonywać.

Czemu tak mało na naszych stronach głównych pozytywnych informacji o osiągnięciach pracowników i studentów, inicjatywach, zdobytych grantach, nagrodzonych osobach, cyklach ważnych publikacji, wykładowcach zaproszonych na gościnne wykłady, ważnych gościach, którzy chcą tu przyjeżdżać i uczyć studentów…?

Czemu tak mało powszechnej i publicznej dyskusji na temat codziennych bolączek i głównych celów Politechniki Wrocławskiej?

Czemu oprócz przesympatyczno-plotkarskiego eBIPa nie ma nic co by pokazywało najnowsze trendy w nauce i technologii? Czegoś takiego jak Technology Review wydawane przez MIT (ale oczywiście dopasowane skalą do naszych możliwości)? Czegoś co pozwoliłoby widzieć nasze wysiłki i osiągnięcia na szerszym tle?

Nie tylko nie dyskutujemy na temat „Open Access” ale i nie umieszczamy zbyt wiele naszych prac w Dolnośląskiej Bibliotece Cyfrowej. Nie tylko nie próbujemy wygenerować czegoś podobnego do Open Courseware ale nie mamy też dostępnych on-line porządnych i jednolitych sylabusów czy programów kursów, które prowadzimy.

Nie potrafimy się reklamować. Jedna z polemik prezentowanych na stronie głównej dotyczy kwestii związanych z budową Geo-Centrum. Przeszukałem z pomocą Google strony Politechniki w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji na ten temat. Na stronach Politechniki nie ma praktycznie nic! Jeden odsyłacz do stron zewnętrznych zawierających wizualizację… „Nierzetelny” dziennikarz dostał materiały. A wszyscy inni? Ich to nie dotyczy.

Po co szczekamy?