Na stronie Wykładu pojawiły się wyniki kolokwium z 27 kwietnia. Na kolejnym wykładzie (4 maja) krótkie podsumowanie (i objaśnienie).
Wyniki nie są zachwycające: minimalna liczba zdobytych punktów: 5, maksymalna 13.
Na stronie Wykładu pojawiły się wyniki kolokwium z 27 kwietnia. Na kolejnym wykładzie (4 maja) krótkie podsumowanie (i objaśnienie).
Wyniki nie są zachwycające: minimalna liczba zdobytych punktów: 5, maksymalna 13.
Zaczynamy korzystać z usług serwisu E-Science/Spin-Lab. Oprócz poczty (ze wspólną książką adresową), kalendarza, notatnika (z możliwością współdzielenia edytowanych plików) czy usługi przechowywania plików w chmurze zaimplementowano tam również ShareLaTeX, czyli usługę współdzielonego środowiska pozwalającego przygotowywać gromadnie dokument korzystając z LaTeXa.
Nie muszę dodawać‚ że to jest właśnie to co mnie interesuje najbardziej. Nasz katedralny system pocztowy załatwia i pocztę i wspólne kalendarze czy książki adresowe. Usługa dysku sieciowego jest poza wszelką konkurencją — nie mamy odpowiednich zasobów (i zaplecza archiwizacyjnego).
Osobiście nie potrzebuję LaTeXa w chmurze — swoje dokumenty przygotowuję na moich komputerach utrzymując tam aktualną wersję systemu TeXLive. Ale pojawiła się okazja, żeby przygotować wspólnie prezentację dla naszego zespołu naukowego powołanego wewnątrz katedry.
Przy okazji, do czasu, gdy nie uda się zainstalować pakietu szablonu prezentacji zgodnej z Księgą Logotypu musiałem przygotować wersję light szablonu. Wystarczy ją wgrać w kartotece, w której przygotowywany jest dokument żeby mieć wszystko co trzeba.
Emanuel Kulczycki na swoim blogu opisuje bardzo interesującą wtyczkę do przeglądarki Google Chrome, która ułatwia poszukiwanie pełnych tekstów prac naukowych (jeżeli są dostępne) oraz cytowanie prac. Wystarczy na przeglądanej stronie zaznaczyć tytuł pracy i jednym kliknięciem uruchomić wtyczkę: dostaniemy informacje bibliograficzne o pracy oraz — jeżeli tylko Scholar odnalazł — pełen tekst.
Przyznać trzeba, że nieźle łączy informacje z różnych źródeł, dostarczając PDFa nie tylko z oficjalnych stron czasopism
Kilka dni temu na mojej startowej stronie w Google Scholar pojawiła się informacja, że mogę sobie zainstalować oficjalny Google Scholar Button. Pozwala on (za oficjalnym opisem):
Odszukać pełny tekst na stronie internetowej lub w bibliotece uniwersyteckiej. Zaznacz tytuł pracy na stronie, którą czytasz, a następnie kliknij przycisk Scholar, by znaleźć tę pracę.
Przenieść zapytanie z wyszukiwarki internetowej do Google Scholar. Naciśnij przycisk Scholar, by wyświetlić trzy najlepsze wyniki; kliknij „pełny ekran” w lewym dolnym rogu wyskakującego okienka, by zobaczyć je wszystkie.
Sformatować przypisy zgodnie z popularnymi stylami cytowania. Naciśnij przycisk cytowania w wyskakującym okienku, by zobaczyć sformatowany przypis, a następnie skopiuj go do redagowanej pracy.
Może nasz serwis jeszcze nie ma imponujących rozmiarów (ani nie jest przesadnie wykorzystywany), ale pojawia się problem ograniczania dostępności pewnych informacji: udostępnienie pewnych materiałów publicznie — nie musi być rozwiązaniem sensownym.
W związku z tym zainstalowałem dodatek pozwalający na ograniczenie informacji dla pewnej kategorii użytkowników. Kategorii użytkowników jest kilka. Najniższą z nich jest subscriber (subskrybent). Aby być zaliczonym do określonej kategorii należy się zalogować. Wszyscy pracownicy katedry zostali zaliczeni do tej kategorii na stronie głównej (co nie ma żadnego wpływu na ich status na podstronach).
Od dziś będę próbował w ten sposób ograniczać dostępność pewnych informacji.